Ponad 4 lata bez decyzji ws. Siarzewa!

przez Marek Elas

Od ponad 4 lat nie rozpatrzono odwołań organizacji pozarządowych od decyzji środowiskowej na budowę Stopnia Wodnego w Siarzewie. Od 3,5 roku nie wiadomo kto ma podjąć decyzję w sprawie największej inwestycji hydrotechnicznej w kraju, a rzędy przerzucają sprawę jak gorącego kartofla.

Zapora w Siarzewie ma być drugą po Włocławku i jedną z kilkunastu zapór zbudowanych na Wiśle. Długofalowym celem rządu jest zbudowanie drogi wodnej E40 łączącej Bałtyk z Morzem Czarnym. Dodajmy – drogi wodnej tak szkodliwej środowiskowo i społecznie i tak bezsensownej ekonomicznie, że nie da się jej inaczej obronić niż w nieskończoność przeciągać decyzje i lawirować na płyciznach polskiego prawa.

Skomplikowana historia batalii prawnych

Pierwsza, negatywna decyzja środowiskowa na budowę zapory została wydana w 2016 roku. Na tyle nie spodobała się rządzącym, że wydający ją Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Bydgoszczy stracił pracę. Na jego miejsce mianowano nowego Dyrektora, który już w 2017 roku, na tę samą inwestycję, wydał decyzję… pozytywną. 

Od tej decyzji odwołało się 8 organizacji pozarządowych, wskazując m.in. niezgodność inwestycji z prawem międzynarodowym, źle wykonane opracowanie środowiskowe czy brak kompensacji przyrodniczych. 

Od lutego 2018 roku odwołania bezskutecznie czekają na rozpatrzenie. Teoretycznie powinien je rozpoznawać organ nadrzędny, czyli Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, pan Andrzej Szweda-Lewandowski.  Z tym, że w 2019 roku stwierdził on swój konflikt interesów i przekazał sprawę do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. W 2021 r. min. Kurtyka wydał decyzję nakazującą ponowne przeprowadzenie oceny środowiskowej – jednak po odwołaniu złożonym przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie decyzja została uchylona, a niedługo potem minister stracił stanowisko. Obecnie Ministra Klimatu i Środowiska, pani Anna Moskwa, po ponagleniu złożonym przez Fundację Greenmind, ponownie przekazała sprawę do GDOŚ, którym w dalszym ciągu kieruje Szweda-Lewandowski. Nie wiadomo tylko, co się stało z wcześniejszym konfliktem interesów, który do tej pory uniemożliwił wydanie dyrektorowi GDOŚ decyzji…

Niezwłocznie, czy „zwłocznie”?

W toku postępowania padały już dwukrotne wyroki sądowe nakazujące organom niezwłoczne zajęcie się sprawą. Za pierwszym razem taki wyrok usłyszał  GDOŚ – więc przekazał sprawę do Ministra, a potem Minister, który przekazał sprawę ponownie do GDOŚ. I tak koło się zamyka, a decyzji dalej brak. 

Nie przeszkadza to jednak inwestorowi, czyli Wodom Polskim, wydawać kolejnych dziesiątków milionów złotych na proces przygotowywania do inwestycji, włącznie z rozpisaniem i przetargu na projekt budowlany, który ma być rozstrzygnięty 22 lipca 2022 roku.

Inwestycja, według najnowszych danych, ma kosztować co najmniej 5 mld zł. Aby ją zrealizować, została przezornie wpisana w szereg dokumentów planistycznych. Nie zmienia to faktu, że jest to ogromny skok na publiczne pieniądze i próba prywatyzacji dobra wspólnego jakim jest Wisła, na cele wąskiej grupy osób z lobby hydrotechnicznego i energetycznego.

Przyrodniczy wandalizm i ekonomiczny bezsens

W ocenie środowiska naukowego i organizacji pozarządowych, budowa Stopnia Wodnego Siarzewo, będącego częścią drogi wodnej E40, nie ma uzasadnienia ekonomicznego i jest dramatycznie szkodliwa środowiskowo i społecznie. Mimo, że część kluczowych dokumentów posiadanych przez Wody Polskie lub Ministerstwo Infrastruktury, zarówno dotyczących samego SW Siarzewo, jak i E40, jest ukrywanych przed oczami opinii publicznej, a nawet przed posłami, te, które ujrzały światło dzienne punktują, że “realizacja projektu [drogi wodnej rzeki Wisły] jest niekorzystna z punktu widzenia społeczeństwa. Przeniesienie transportu ładunków towarowych z dróg i kolei do transportu wodnego śródlądowego doprowadzi do uzyskania wzrostu kosztów ekonomicznych dla społeczeństwa. Wzrost ten będzie na tyle znaczący, że przewyższy potencjalnie korzyści ekonomiczne (…)”

#StopSiarzewo #StopE40 #SaveVistula #SavePolesia